Kiedy kolejna, chora i zupełnie niewinna Lwioziemka padła na ziemię martwa, Ashera wybuchła wściekłością na własną słabość, na zaślepione stado i w szczególności - na Gizę. Nie mogła liczyć się już zasada, że każda walka to zło. Jeżeli tego jakoś nie powstrzyma, zło i okrucieństwo będzie rozprzestrzeniać się dalej. A w tym momencie położyć kres temu może tylko walka. Pokonanie złej.
Gniew dodał jej mocy. Zebrała wszystkie swoje siły i odepchnęła obie przyjaciółki swej matki, rzucając nimi i ziemię, po czym skoczyła na sam środek groty, stając oko w oko ze znienawidzoną królową.
- O, Ashera... Wielki powrót zdrajczyni własnego stada?
- To ty jesteś zdrajczynią, całego naszego gatunku! Morderczyni!
- I co? Zabijesz mnie za to? - głos Gizy był przesycony ironią. Tak, Ashera miała wielką chęć w ten sposób zakończyć jej rządy bezprawia. Ale nie mogła zniżyć się do tego poziomu co ona, musi dać jeszcze jedną szansę. Jeżeli nie, to niestety - pozostanie jedynie droga przemocy. Stłumiła wściekłość i powiedziała, możliwie opanowanym głosem:
- Wycofaj wojsko z Lwiej Ziemi. Po co to robisz? Do czego ci jest potrzebny ten kawałek suchej, nic nie wartej sawanny? Przecież w tej bitwie zostają ranni też twoi żołnierze, nie wspominając nwet o tych wygłodzonych, biednych Lwioziemkach. Wojna nigdzie cię nie doprowadzi, więc przerwij ją i odejdź stąd, a ja również odejdę z twego życia na zawsze. Nie dojdzie do pojedynku.

- Zapomnij. - po czym natychmiast rzuciła się jej do gardła. Lwica wykonała szybki unik, po czym uderzyła Gizę z całej siły. Oczywiście królowa nie pozostała dłużna i ugryzła Asherę w kark. Obie lwice szczepiły się ciałami za pomocą zębów i pazurów, cały czas wymierzając ciosy. Walczyły na śmierć i życie. Prawem pojedynku wygrać miała ta, która zabije drugą. Szanse były mniej więcej równe - obie rywalki były zdrowe i młode. Gdy Giza przeorała pazurami jej grzbiet aż do mięśni, Ashera silnym ciosem złamała jej przednią łapę. Mimo to obie walczyły dalej, nie zważając na straszliwy ból i zmęczenie. W tej chwili miały tylko jeden cel - wykończyć przeciwniczkę.
![]() |
Damu |
Wtedy stało się to, czego nikt się nie mógł spodziewać. Tofauti dostrzegł swoją ukochaną i rzucił się na Asherę, nie przejmując się tym, że jest to bezprawne przerwanie pojedynku. Przecież w czasie wojny milkną prawa, nieprawdaż? Oczywiście piaskowofutra nie miała sił na kolejną walkę, więc Tofauti z łatwością odrzucił ją tak, że uderzyła głową o ścianę i wyniósł nieprzytomną Gizę z tej jaskini zagłady, zostawiając własną armię bez dowódcy.
~*~
Gdy Giza obudziła się, pierwszą jej myślą było ,,Gdzie Ashera?" Odruchowo i zupełnie na ślepo ugryzła łapę istoty, ktora stała obok niej, myśląc że to jest jej przeciwniczka. Jednak gdy otworzyła oczy zrozumiała swój błąd - obok niej stal Tofauti, zaskoczony niespodziewanym, aczkolwiek slabym atakiem. Spróbowała wstać, alé straszliwy ból łapy uniemożliwił jej to i Giza upadła.
- Jesteś ranna? - zapytał zaniepokojony Tofauti.
- Chyba tak... Ale to nic. Gdzie nasze wojsko? Wygraliśmy? W ogóle to gdzie ja jestem?
- Wyniosłem cię, kiedy ta Ashera próbowała cię zabić. Jesteś przed jaskinią.
- Zostawiłeś Gwiezdnoziemki same?!
Czarnogrzywy, który liczył na miłe podziękowanie, albo co najmniej jakikolwiek wyraz wdzięczności, nagle powrócił myślami do rzeczywistości. Delikatnie pomógł wstać swej królowej i kazał jej chwilę poczekać, zanim on sprawdzi sytuację w grocie. Po chwili wrócił z pomyślną wiadomością - było już po wszystkim, Gwiezdna Ziemia wygrała. Gdy Giza to usłyszała, chciała pobiec do jaskini, jednak łapa znowu dała o sobie znać i Tofauti musiał ją zanieść na plecach, co dla Wielkiej Królowej było bardzo upokarzające. No cóż.
W jaskini pod Lwią Skałą zakrwawione i poranione Gwiezdnoziemki zaczynały świętować swój sukces. Jua, lwica beta stada zdała raport, z którego wynikało że większość lwic została raniona mniej lub bardziej, ale żyje. Tylko jedna stara zielarka imieniem Waris została zabita przez najbardziej szaloną i najzacieklejszą z Lwioziemek - Damu, natomiast jedna z młodszych łowczyń Gwiezdnych uciekła tuż przed bitwą. Duża część Lwioziemek nie żyje, ale udało się też schwytać dziewięciu jeńców, w tym trzech niebezpiecznych: Kiona, Vitani i Damu.
- Dobrze się spisaliście. Jeńców wrzućcie do tej groty - Giza wskazała łapą na niewielką wnękę w ścianie jaskini, za ciasną nawet dla dwóch lwic - i zablokujcie czymś wejście. A tą waleczną trójkę i Asherę dodatkowo czymś zwiążcie, tylko mocno. Mam pomysł jak ich... unieszkodliwić.
- Ale czym związać? Dlaczego? Jak? - zdziwiła się Jua.
- Wasz problem. Ja wam tak rozkazuję, i tyle.
Między Gwiezdnoziemkami przeszedł szmer niedowierzania. To naprawdę dziwny rozkaz, ale muszą jakoś temu podołać. Zabrały jakieś liany i suche trawy i zaczęły krępować trzech jeńców, jednak gdy przyszło im związać Asherę, nie wiedziały co robić. Z jednej strony współczuły tej desperatce, z drugiej jednak bały się Gizy. W końcu związały ją, ale niedokładnie, żeby ona sama mogła łatwo się uwolnić. Gdyby co - wina nie bedzie ich.
Tymczasem Gizę rozpierała duma, a na jej pysku malował się uśmiech. Jest zwyciężczynią i Królową Lwiej Ziemi! Po usłyszeniu tak wspaniałych wieści nawet okropny ból łapy nie jest już tak straszny. Za chwilę spełni się jej największe marzenie - zaryczy na Lwiej Skale. Kuśtykając, weszła razem z Tofautim na szczyt tej skały i ogarnęła wzrokiem swoje nowe królestwo. Zaryczała, a jej potężny głos rozległ się echem po opustoszałej sawannie. Jako następny odezwał się Tofauti, a za nim wszystkie Gwiezdnoziemki tym jednym, radosnym, choć okupionym krwią głosem triumfu.
***
1. Przepraszam, że tak długo przeciągałam termin opublikowania tego rozdziału, ale teraz mam naprawdę dużo nauki :( - w ten piątek piszę jeden konkurs, a za dwa tygodnie następny, do tego dochodzą sprawdziany, kartkówki itp. Następny post napiszę gdzieś koło 20 marca, ale ten termin też może się przesunąć.
2. Myślałam nad zmianą wyglądu bloga - jak myślicie, jakie kolory pasowałyby do niego? Doradźcie mi.
3. Pozdrawiam Was serdecznie!
Edycja z dnia 8.03.2015: Uwaga na podszywacza! Wczoraj odkryłam że na blogu Kakry Moon jakaś blogerka napisała komentarz, podając się za mnie (potem go usunęła): Link
Ta osoba skopiowała mój nick, opis, a nawet dodała prawie identyczne zdjęcie profilowe! Nie wiem, dlaczego to zrobiła (prawdopodobnie dla zabawy), ale jeżeli zauważycie gdzieś znak działalności tej osoby, proszę, poinformujcie mnie: Link do profilu podszywaczki
Ja sama, na wszelki wypadek w najbliższym czasie zmienię zdjęcie i opis, do czasu aż sytuacja się uspokoi albo zostanie wyjaśniona. Nie chcę, żeby ktoś mylił mnie z jakąś nieuczciwą osobą, albo myślał że usunęłam bloga i obserwacje oraz założyłam nowy blog, na którym nic nie pisze :P
Edycja z dnia 8.03.2015: Uwaga na podszywacza! Wczoraj odkryłam że na blogu Kakry Moon jakaś blogerka napisała komentarz, podając się za mnie (potem go usunęła): Link
Ta osoba skopiowała mój nick, opis, a nawet dodała prawie identyczne zdjęcie profilowe! Nie wiem, dlaczego to zrobiła (prawdopodobnie dla zabawy), ale jeżeli zauważycie gdzieś znak działalności tej osoby, proszę, poinformujcie mnie: Link do profilu podszywaczki
Ja sama, na wszelki wypadek w najbliższym czasie zmienię zdjęcie i opis, do czasu aż sytuacja się uspokoi albo zostanie wyjaśniona. Nie chcę, żeby ktoś mylił mnie z jakąś nieuczciwą osobą, albo myślał że usunęłam bloga i obserwacje oraz założyłam nowy blog, na którym nic nie pisze :P
Och my god, jaki wspaniały zwrot akcji, pięknie, nie mogę się zatrzymać nexta.
OdpowiedzUsuńPoprostu nie da się tego opisać poprostu to jest the best! Rozdział super, biedni lwioziemcy. Niech Gizs umrze
OdpowiedzUsuńWspaniała, pięknie opisana scena. Naprawdę. Już nie mogę doczekać się kolejnej. Pozdro!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Uwielbiam Gizę i Tofautiego cieszę się że wygrali
OdpowiedzUsuńA ja zacieszam!
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział. Ta walka Gizy i Ashery była opisana bosko. Trzymałaś w niepewności i nie wiedziałam kto wygra. W pewnym momencie przestraszyłam się, że Giza umrze, gdy Ashera tak ją powaliła.
Szkoda mi Lwioziemców. Ale najbardziej Ashery. Oby udało się im uwolnić!
Co do wyglądu... Nw, może coś mrocznego... tak, tak, ja znowu swoje. Nie zwracaj na to uwagi <<
POZDRAWIAM
Pięknie opisałaś walkę Gizy i Ashery, a już myślałam ,że Gwiazdoziemka przegra walkę. Jeszcze pojmali jeńców :( bardzo, ale to bardzo żal mi Lwioziemców :(
OdpowiedzUsuńWspaniała notka.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi lwioziemców i byłych złoziemców. Mam nadzieje że Arshena się uwolni.......
Mam pytanie:
Kto jest głównym bohaterem? Arshena? Giza? Tofauti?
Gdy zakładałam tego bloga, głównymi bohaterami mieli być tylko Giza i Tofauti, a Ashera (tak to się pisze - pochodzenie tego nietypowego imienia podałam w zakładce ,,Bohaterowie") miała być tylko przyjaciółką Gizy i głosem rozsądku, postacią drugoplanową. W pewnym momencie postanowiłam wykreować ją na jedną z pierwszoplanowych postaci, przeciwniczkę Gizy i tak już zostało. W tym momencie oni wszyscy są głównymi bohaterami :)
UsuńWspaniale opisałaś walkę. ;) Trochę mi szkoda lwioziemców.. :(
OdpowiedzUsuńRozdział wyszedł super.
pozdr.
lwie-opowiesci
Widziałam ten komentarz na blogu Kakry Moon.
OdpowiedzUsuńTo znaczy nie widziałam jego treści; widziałam tylko że został usunięty.
W pierwszej chwili zastanawiałam się dlaczego usunęłaś komentarz; ale teraz jasne jest że to nie ty.
Współczuje........ Może jak ta Maisha2 napiszę jakiś post na swoim blogu to jej napisz w komentarzu:
"Dlaczego się pode mnie podszywasz? ( ... ) "
Wiem kto to jest! To moja koleżanka ona pod wszystkich się podszywa! Wczoraj pokazała mi Twój blog u siebie, słuchaj wiem jak to jest też się pode mnie podszyła. Współczuje Ci;(
OdpowiedzUsuńJa też już wiem, kto to jest. Twoja koleżanka była na tyle nieostrożna, że z łatwością dowiedziałam się, jaki ma adres e-mail (przy okazji dowiedziałam się, jakie ma imię i nazwisko). Jeżeli ją spotkasz, to powiedz jej, że zostawiłam jej na g-mailu wiadomość z pewnym warunkiem. Jeżeli go spełni, zapomnę o tej sprawie. A jeśli nie... to skończę jej głupią zabawę, już ona dowie się, jak.
UsuńTy wiesz już doskonale, że uwielbiam Twój styl pisania i mnie zachwyca, nie zaprzepaść swego ogromnego talentu!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle jest wspaniale opisany. Bardzo miło mi się go czytało. Szkoda mi Lwioziemców. Walka opisania bezbłędnie, nie ma o co się przyczepić, po prostu masz talent! Wielki!
Ktoś się podszywa? Nie martw się; gdy zauważę coś niemiłego z konta podszywacza, domyślę się, że to nie Ty! I apeluję także, że ZAWSZE piszę z zalogowane, tzn. tego konta, więc jeśli znajdzie się jakiś Anonim - niby ja - to nie będę ja. Jeśli znajdzie się też osoba, która utworzy konto o takiej nazwie jaką posiadam i będzie pisała wszelkie, niemiłe rzeczy, to także nie będę ja. Wyrażam swoją opinię w sposób kulturalny, nawet, jeśli coś mi się nie spodoba. Z resztą; Tobie nie mam co zarzucić ;)
Pozdrawiam ciepło, u mnie post ok. 15
xx Miśka
Dopiero dziś zaczęłam czytać bloga, ale od razu mówię: masz talent! ;D pięknie opisałaś sceny bitwy pomiędzy dwoma lwicami - Asherą i Gizą, dzięki temu mogłam się w to wczuć, a nawet mimowolnie wyobrazić sobie sytuację. Jesteś jedną z nielicznych osób piszących tak dobrze ,,obrazując" sceny... I na szczęście notki są długie, jest co sobie poczytać :3
OdpowiedzUsuńCo do wyglądu bloga to ja zawsze preferuję jak najprostszy, ja dla siebie wybrałam biel i blade tło, wiem - nie jestem specem od dekorowania blogów, ale na mój gust jest OK xD
jeśli masz chwilkę, zajrzyj do mnie pozdrawiam ;)
Nominuję cię do LBA.
OdpowiedzUsuńszczegóły tutaj:
http://uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuusfdgj.blogspot.com/
Ale piękny post !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Bitwa Gizy i Ashery była opisana po mistrzowsku , czułam się jakbym była jedną z nich . Gwiezdna Ziemia wygrała , to straszne a rozdział piękny , przepraszam że dopiero teraz komentuje , ale jestem na bierzącą z historią . POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuń