czwartek, 1 stycznia 2015

2. Zapłata

- Witajcie. – powiedziała czarna lwica. Wyróżniał
ją nie tylko niespotykany kolor sierści. Miała również wyjątkowo długie nogi i była nienaturalnie szczupła, nie wykazując przy tym żadnych oznak niedożywienia. Szczerze mówiąc, przypominała bardziej modelkę niż morderczynię, którą była. Jej kruczoczarna sierść błyszczała w słońcu, a zęby były białe jak perły. Giza próbowała opanować swoją zawiść i zazdrość na jej widok. Milczała więc, by nie powiedzieć czegoś niewłaściwego.
- Czego od nas chcesz? Spóźniłaś się. Wazi już nie żyje. – oznajmił Tofauti ze wzrokiem spuszczonym w ziemię.
- Jaka szkoda… Ominęła mnie cała zabawa. Kto go załatwił? Ty czy ona?
- Giza. Więc jak widzisz, nie masz już tutaj czego szukać. Poradziliśmy sobie bez ciebie. Możesz wracać, skąd przyszłaś. – powiedział czarnogrzywy, cały czas unikając kontaktu wzrokowego z rozmówczynią.
- Myślisz, że o tak sobie stąd odejdę? To się bardzo pomyliłeś. Gdyby nie ja, ty nadal byłbyś ostatni w stadzie, a ona nigdy nie zostałaby królową. To ja wymyśliłam podstęp, jak go osłabić trucizną i zwabić w określone miejsce i powiedziałam wam go pod warunkiem, że dacie mi to czego chce, nie pamiętasz? Teraz po to przyszłam i mogę prosić o cokolwiek.
- Więc czego chcesz, Shetani?
- Lwiątka.
Giza i Tofauti spojrzeli na siebie, przerażeni. W końcu Giza odezwała się:
- Nie damy ci lwiątka. Nie zasługujesz na to. Uciekaj stąd, zanim zawołam stado. Teraz jest mi posłuszne i z łatwością przegoni jedną chudą lwicę.
Shetani przeszyła ją groźnym spojrzeniem niezwykłych, lodowato błękitnych oczu. Giza wzdrygnęła się.
- Sądzisz, że jakieś stado zwykłych lwic zdoła mnie pokonać? Ty nic o mnie nie wiesz. Ja mogę zrobić z wami to samo, co wy z Wazim i nie pomogą wam żadni obrońcy. Dajcie mi to, czego pragnę – żywe lub martwe!

- Shetani, w tym problem że u nas w stadzie nie ma… Że co? Martwe? – zdziwił się Tofauti.
- Tak jak mówię: żywe lub martwe.
Giza i Tofauti naradzili się szeptem:
- Dziecko Waziego zmarło kilka dni temu przy porodzie. Wiesz, gdzie je pochowano? – zapytał lew.
- Tak, ale po co jej trup? To kanibalka?
- A co nas to obchodzi? Ważne, że weźmie i zniknie stąd. Boję się jej - w końcu to seryjna zabójczyni.
- Więc je damy, wszystko jedno co z nim zrobi. - po czym Giza dodała, już na głos:
- Możemy ci ofiarować zmarłe kilka dni temu lwiątko, pod warunkiem że sama je odkopiesz i znikniesz stąd na zawsze.
- Zgadzam się. Pokażcie, w którym miejscu ono jest zakopane. - powiedziała Shetani.
Tofauti poprowadził ją i wskazał jej to miejsce na cmentarzysku. Czarna lwica odkopała królewskie dziecko - było jeszcze całe, po czym zupełnie bez obrzydzenia wzięła je w pysk i odeszła bez pożegnania.
Giza i Tofauti odetchnęli - płatna królobójczyni obiecała, że tu nie wróci, a ona zwykle dotrzymywała obietnic. Zwykle.
***
Shetani to pierwsza postać z tego bloga, którą wymyśliłam. Wszystko zaczęło się od niej, ale pomimo tego miałam wątpliwości, czy publikować ten rozdział. Wydaje mi się dość makabryczny. W następnych postach postaram się unikać tematyki śmierci, zabójstw i pogrzebów na rzecz spokojniejszej tematyki. Nie chce, żeby ta historia była w całości horrorem. Szczęśliwego Nowego Roku!

4 komentarze:

  1. Nono, ciekawie, jestem ciekawa kim jest Shetani. I po co jej trup? Trochę horroru nie zaszkodzi, ale masz rację, będzie ciekawie jak trochę się uspokoi cała sytuacja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polubiłam tą czarną lwicę. Tylko po co jej trup? Lubię mroczne opowieści, ale masz rację - czasem trzeba ograniczyć tematykę e... kryminalną że tak powiem XD.
    Czekam na cd.
    Pozdrawiam ☆
    K
    O
    H
    U

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny blog, dziwna ta Shetani chciała trupa. No w sumie nie dziwię się jej. Blog fajny nie dodam na razie do obserwowanych bo czekam na kolejny rozdział;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Shetani jest ładna.
    Zaczyna mi się podobać ta opowieść. Po co tej lwicy trup!?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.