Ostry, metaliczny zapach krwi rozdarł powietrze. Normalnego lwa prawdopodobnie przyprawiłoby to o zawrót głowy. Ale Giza potrafiła się tym rozkoszować.
Jeszcze raz spojrzała na ciało swojego brata i mimowolnie się uśmiechnęła. Rachunki wyrównane - według niej sprawiedliwie. Żegnaj, królu Wazi.
Wtedy zobaczyła Tofautiego, idącego w jej kierunku. Czarnogrzywy spojrzał na nią z podziwem:
- Sama sobie poradziłaś? Jestem pod wrażeniem. Brawo.
- Dobiłam zdychającego, to nic wielkiego. Jakby był w pełni sił, nigdy by mi się nie udało.
- No nie bądź już taka skromna... Król nie żyje, zabity przez słabych poddanych. To oznacza że teraz ty jesteś królową.
- A ty królem!
Oboje ironicznie ukłonili się sobie, po czym Tofauti powiedział:
- Trzeba coś z nim wymyślić, a potem pójdziesz do stada i oznajmisz ,,tragiczną wiadomość''.
- Zakopiemy go?
- No co ty, zwariowałaś?! Wtedy wyjdzie na to że król zaginął, ale może wrócić. Nie o to nam chodzi!
- To co z nim robimy?
- Upozorujemy wypadek z dzikimi zwierzętami. Najlepiej silnymi. Może stado wściekłych bawołów?
- Może być.
- Ty już idź żeby siać panikę i rozpacz wśród lwic. Potem, gdy już się jakoś pozbierają, żeby go ratować, to przyprowadzisz je tutaj, a ja opowiem historyjkę o groźnym wypadku i próbie ratunku zakończonej niepowodzeniem. Następnie przypomnę, że ty jako królewska siostra przejmujesz tron, a ja wraz z tobą. Powiesz jeszcze jakąś mowę pożegnalną, potem pogrzeb i już będziemy u władzy! Zapamiętałaś coś z tego planu?
- Tak. Jaki ty jesteś genialny! Już biegnę, spróbuję dostać zadyszki, żeby to naturalniej wyglądało.
Przebiegła dość długi kawałek drogi dzielący miejsce ,,wypadku'' od Skały Gwiazd, próbując uzyskać wygląd jak najbardziej zrozpaczonej i zmęczonej. Nawet jej się to udało i gdy już dobiegła, lwice spojrzały na nią z przerażeniem.
![]() |
Uzuri i Ashera |
- Giza, co się stało? – zapytała Ashera, brązowooka lwica o
dumnym wyglądzie. Obok niej stała Uzuri – złotofutra z niebieskimi oczami.
- Król... mial... wypadek! Bawoły... Musimy go ratować! - wysapała Giza.
Ashera szybko zebrała wszystkie lwice i popędziły za Gizą. Na miejscu zobaczyły ciało króla i
zrozpaczonego Tofautiego.
zrozpaczonego Tofautiego.
![]() |
Już za późno... |
- A gdzie te bawoły? - spytała się jedna z młodszych lwic.
- Uciekły, gdy dowiedziały się że tu zmierzacie i zapewne już nie wrócą. Wiecie, jakie są bawoły.
Wtedy Giza rzekła:
- Uczcijmy naszego króla chwilą ciszy.
Lwice schyliły głowy. Niektóre z nich płakały, inne ze smutkiem patrzyły się w niebo. Po chwili Giza podniosła głowę i powiedziała:
- Chodźcie! Nadszedł czas, by go pochować.
(na Gwiezdnej Ziemi ciała chowano bardzo szybko, ze względu na hieny i sępy).
Tofauti wziął ciało zmarłego na plecy, a za nim poszedł orszak lwic. Uzuri zaczęła śpiewać łamiącym się głosem starą, pogrzebową pieśń. Gdy doszli do cmentarzyska, włożono go do gotowego grobowca, a Tofauti przysypał jego ciało ostatnią grudką ziemi. Ashera zauważyła, że zrobił to zaciekle i arogancko, zupełnie bez żalu. Wiedziała jednak, że on nigdy nie lubił Waziego, więc nie zdziwiło jej to zbytnio. Następnie lwice pomaszerowały do Skały Gwiazd, a Giza i Tofauti stanęli na niej. Giza przemówiła:
-Wszyscy nosimy w sercu pustkę po Wazim, a ja zaś szczególnie jako siostra. Z ciężkim sercem wstępuję na tron, ale pora otrzeć łzy, ponieważ nadchodzi nowa epoka, w której nasze królestwo będzie potęgą!
Nowa para władców zaryczała, a lwice zaczęły im wtórować. Nagle Tofauti zauważył sylwetkę czarnej, szczupłej lwicy na horyzoncie. Oboje znali tą sylwetkę dobrze - i nie chcieli jej widzieć nigdy więcej.
- Przyszła po swoją zapłatę... - szepnęła Giza i zaczęła schodzić ze Skały, żeby się z nią spotkać. Jej partner zszedł również. Wiedzieli, że od niej nie ma ucieczki i lepiej tego nie odwlekać. Ta czarna lwica nie cierpi czekać i lepiej jej nie rozgniewać.
Autor użytych baz: http://sunnythehedgehog.deviantart.com
***
Witam na moim nowym blogu! Rozpoczęłam go dość nietypowo, a nawet bardzo. Starałam się włożyć w ten rozdział jak najwięcej emocji - czy mi się to udało, oceńcie sami. Wydaje mi się, że pierwsze zdania wyszły całkiem dobrze, potem było trochę gorzej. Czekam na komentarze.
Pozdrawiam
Maisha